Jak wychwycić populizm w debacie publicznej?
Jakość polskiej debaty publicznej konsekwentnie się obniża, a ludzie biorący w niej udział pozwalają sobie na coraz więcej, łamiąc w ten sposób przyjęte granice obyczajowe i niejako dostosowując się do potrzeb wyborców, którzy wymagają od nich jasnego i radykalnego zadeklarowania się w pewnych kwestiach. Politykom głównego nurtu zdarzają się nie tylko przekleństwa w ich własnych mediach społecznościowych, ale też jawne kłamstwa i oszczerstwa, które można zweryfikować w internecie w ciągu pięciu minut. Wśród tych dosyć łopatologicznych zagrań dosyć sprawnie ukrywają się jednak znacznie trudniejsze do zweryfikowania manipulacje, stosowane przede wszystkim przez polityków-populistów, którzy cynicznie grają emocjami swoich wyborców, by podsycać konflikty i zyskiwać na nich poparcie społeczne. Bycie świadomym i odpowiedzialnym obywatelem kraju, który kocha się na dobre i na złe, wymaga zatem pewnej rozwagi i umiejętności filtrowania uwag i opinii godnych uwagi od tych, które służą jedynie zniekształcaniu rzeczywistości na korzyść polityka. Jakich zasad należy się więc trzymać, by nie dać się ogłupić niskiej jakości debacie publicznej i pozostać świadomym członkiem społeczeństwa obywatelskiego?
Przekaz emocjonalny
Emocje potrafią zmusić nas do zachowania się w sposób egzaltowany, do zupełnie niezdrowego podniecenia się jakimś wydarzeniem, które w praktyce nie ma większej wartości. Zależy to oczywiście od człowieka, ale niektórzy wskutek gorzkich emocji wyzwalają wręcz swoje demony i ze spokojnej głowy rodziny są w stanie przedzierzgnąć się w mgnieniu oka w plującego jadem radykała, który chciałby zrobić krzywdę swoim przeciwnikom w sporze politycznym. Wszyscy mieliśmy w życiu sytuację, w której musieliśmy słuchać kogoś, kto wypowiadał się bez pojęcia na jakiś temat, zachowując przy tym wielką pewność siebie i przekonanie o swojej racji i wszyscy pamiętamy, jak poddenerwowani i zobligowani do jakiejś reakcji się wtedy czuliśmy, nawet jeśli ostatecznie (i słusznie) nie zareagowaliśmy.
Wyzwalanie tego rodzaju emocji jest głównym wyznacznikiem populizmu, ponieważ politycy obierający taką filozofię zdobywania poparcia społecznego potrafią na tych emocjach cynicznie żerować. Partie polityczne, które demokrację faktycznie szanują, starają się zdobywać nowych wyborców, oferując im po prostu korzystny program i pewien zestaw wartości, który starają się przedstawić w możliwie najbardziej atrakcyjny sposób. Populizm ma natomiast w rękawie garść wątpliwych moralnie asów, dzięki którym jest w stanie przestawić dyskusję na odpowiadające mu tory, mające niewiele wspólnego z merytoryczną wymianą poglądów.
Podstawowym zadaniem populisty w dyskusji jest sprowadzenie dyskusji do sfery emocjonalnej, a nie merytorycznej. Statystyki takiemu politykowi są potrzebne wyłącznie wtedy, kiedy potwierdzają forsowaną przez niego tezę – w każdym innym przypadku będzie się on starał podsycać swoją narrację różnymi oskarżeniami i zarzutami, budując w ten sposób poczucie zagrożenia, które jest nieuniknione i któremu tylko on mógłby zaradzić. Poczucie to pojawi się po jasnym wskazaniu wroga – populiści są ekspertami w mówieniu ludziom, kogo i za co należy nienawidzić. Partie populistycznie nie istnieją tak naprawdę bez wroga, ponieważ cały swój wizerunek budują na zarysowywaniu konfliktu pomiędzy nią, a mitycznymi „nimi”, czyli skorumpowaną sceną polityczną, szeroko pojmowanym establishmentem czy wreszcie mediami, które się na partię „uwzięły”. Warto jest więc nauczyć się wykrywać takich polityków, których jedynym zadaniem w dyskusji jest budowanie konfliktu i barier pomiędzy stronami – demokracja to bowiem sztuka dialogu i konsensusu, a nie wbijania drugiej stronie swoich poglądów młotkiem do głowy.
Populizm jako panaceum
Efekt Dunninga-Krugera polega na tym, że osoby o niskim stanie wiedzy w danym temacie mają tendencję do wygłaszania bardziej śmiałych tez dotyczących tego tematu niż eksperci, którzy znają wszystkie jego niuanse. Jest to dosyć powszechna tendencja w każdym społeczeństwie, występująca też niestety w polityce. Objawia się ona przede wszystkim tym, że w debacie pojawiają się politycy, którzy potrafią skwitować każdy problem jednym zdaniem i są święcie przekonani o tym, że mają rację, nawet jeśli ich zdanie nie jest poparte ani badaniami, ani nawet głębszą refleksją. Istnieje bardzo wąski zakres problemów dotyczących całych społeczeństw, których sposób rozwiązania można skwitować jednym zdaniem i jeśli polityk ma tendencję do powtarzania, że „wystarczy zrobić to czy tamto”, to najpewniej nie ma pojęcia o istocie sprawy. Tego rodzaju polityka cieszy się jednak dużą popularnością, ponieważ ludzie lubią osoby o twardych poglądach, którzy sprawiają wrażenie kompetentnych, nawet jeśli takimi w praktyce nie są. Proste rozwiązania skomplikowanych problemów zaspokajają wrodzoną potrzebę bezpieczeństwa i komfortu, ale taka retoryka pełni bardziej rolę używki niż faktycznego leku, zniekształcając jedynie rzeczywistość i zamiatając na jakiś czas problem pod dywan.